Młodzież wierna Chrystusowi:

29 sty 2016

PRZYRZEKAMY WYCHOWAĆ MŁODE POKOLENIE
W WIERNOŚCI CHRYSTUSOWI

Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić je przed bezbożnością i zepsuciem i otoczyć czujną opieką  rodzicielską.
– z Jasnogórskich Ślubów Narodu

MŁODZIEŻ WIERNA CHRYSTUSOWI

1. ODDAJCIE, CO BOŻEGO, BOGU

1. Cóż jest bardziej Boże na ziemi, jak nie człowiek? I dlatego, że Bóg Ojciec sam położył dłonie swoje ojcowskie na pierwszym człowieku „i tchnął w oblicze jego dech żywota” (Rdz 2,7). I dlatego, że powołał do życia „matkę wszechżyjących” (Rdz 3,20). I dlatego, że ta pierwsza matka, gdy porodziła pierworodnego rodzaju ludzkiego, ogłosiła światu: Otrzymałam człowieka przez Boga” (Rdz 4,1). I dlatego, że wszystkie matki ziemskie mają przedziwną świadomość swego związku z Ojcem wszelkiego stworzenia; zarówno matka synów machabejskich, jak Matka Boga-Człowieka, Służebnica Pańska, jak każda matka ziemska.

W oczach dziecięcych wyczytać możecie łatwo czarujący uśmiech, który świadczy o Bożym pochodzeniu człowieka. Te oczy zazwyczaj najbardziej przypominają matkę, podobnie jak w oczach Maryi Dante chciał rozpoznać Syna Bożego. W tych oczach rozkochali się artyści, jak nasz Wyspiański czy Vlastimil Hoffman. A wszystkim wiadomo, że z oczu dziecięcych czerpie się urok przedziwnej czystości i niewinności.

A w duszy dziecięcej tak łatwo jest odnaleźć te struny, które odzywają się najłatwiej na głos Ojca niebieskiego, na głos Matki Jezuska. Nie ma żadnego pojęcia w pedagogice, które tak łatwo byłoby przyjęte przez dziecię jak pojęcie: Bóg – Bozia! Nie znajdziemy też żadnego argumentu, w imię którego moglibyśmy wywierać wpływ wychowawczy na dziecię, równie mocnego jak ten! Bóg patrzy – kochaj Boga! Można śmiało powiedzieć, że dusza dziecięca jest z natury Boża, z natury chrześcijańska! Czyż można ją oderwać od Boga?

2. Cóż bardziej nad to sprawiedliwe? – Jeżeli posiadłaś, Matko, człowieka przez Boga, czyż możesz z daru Bożego uczynić narzędzie przeciwne Bogu? Czyż możesz dar Boży obrócić przeciwko Bogu? Jeżeli w chwili twej męki rodzenia wołałaś o pomoc do Matki Boga, czyż teraz miałabyś odebrać Bogu to, coś przezeń wzięła?

Jeżeli sama jesteś powołana przez Boga, by wypełniać Jego przykazania: „Rośnijcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię” (Rdz 1,28), to czyż  możesz siły dane ci przez Boga obracać przeciw Niemu? Czyż możesz spełniać przykazania Boże na zniewagę Boga?
Jeżeli sama otrzymałaś błogosławieństwo Kościoła na służbę rodzinie Bożej, czyż miałabyś je użyć przeciwko Kościołowi?
Jeżeli sama otrzymałaś skarb wiary i życia Bożego, czyż miałabyś go pozbawić twoje dziecię? Jeżeli sama doznałaś błogosławieństwa wia ry w tylu trudnych chwilach twego życia, czyż sama miałabyś pozbawiać tego błogosławieństwa dziecię twoje?
Jeżeli sama miałaś radość żyć w Kościele, cieszyć się prawdą ewangeliczną i mocą sakramentów świętych, czyżbyś miała nie dbać o tę radość dla dzieci twoich?
Jeżeli sama byłaś doprowadzona przez rodziców twoich do Stołu Eucharystycznego, czyżbyś miała pozbawić tej uczty dzieci twoje?
Pomyśl, jak wielką krzywdą, jak wielką niesprawiedliwością byłoby takie postępowanie?

3. Cóż bardziej błogosławionego – oddać, co Boże – Bogu!? Przecież oddajesz dziecię twoje Bogu Ojcu – a nie ludziom! Oddajesz je Najświętszemu – a nie przestępcom. Oddajesz je Mądrości odwiecznej – a nie wstecznikom. Oddajesz je Temu, który uczy dobrze czynić, miłować bliźnich, dzielić się z nimi każdym dobrem, każe płacić dobrem za zło, każe miłować wszystkich – nawet nieprzyjaciół. Oddajesz dziecię twoje Temu, który nawet o Tobie pomyślał, i osłania Cię – na stare lata twoje – przed niewdzięcznością i opuszczeniem, gdy każe „czcić ojca i matkę”. Oddając dziecię twoje Bogu, stajesz się największym do­broczyńcą dla samej siebie.

2. WYCHOWANIE RELIGIJNE JEST SZCZYTEM PEŁNEGO WYCHOWANIA

W miarę rozwoju nauk wychowawczych obraz zadań wychowawczych staje się coraz to pełniejszy. Dzisiaj już nikt nie wątpi, że do całości wychowania dziecięcia należy wychowanie fizyczne i higieniczne, wychowanie umysłu, woli i uczuć, wychowanie społeczno-zawodowe, narodowo-obywatelskie i moralno-religijne. Wszyscy też zgadzają się na to, że im pełniejszy i bardziej harmonijny udział w wychowaniu wezmą wszystkie te siły, tym owoc wychowania będzie bardziej udany. Historia wychowania umie dziś przytoczyć cały szereg błędów wynikłych z zakłócenia tej harmonii oddziaływania wychowawczego. Przyjmujemy więc to za pewnik; sami natomiast pragniemy uwydatnić, jak wielkie znaczenie dla pełni wychowania ma wychowanie w duchu Ewangelii Chrystusowej, pod kierunkiem Kościoła świętego.

1. Jest to bowiem wychowanie najbardziej wszechstronne i gruntowne. – Obejmuje bowiem całego człowieka, ze wszystkimi jego właściwościami i dążeniami. Daje mu szeroki światopogląd, który obejmuje i duszę, i ciało, sprawy ziemi i nieba, sprawy doczesne i wieczne, teraźniejszość i najdalszą przyszłość człowieka. Wyprowadza nas z ciasnego kółka spraw dzisiejszych i osobistych. Uczy myśleć szeroko! Chroni od sekciarskiej ciasnoty. Każe człowiekowi przekroczyć siebie i szukać przyczyny swego istnienia, sensu życia i celu – nie tylko w sobie, ale i poza sobą.

Człowiek owładnięty prawdami religijnymi o wiele poważniej odnosi się do życia osobistego, do zadań dnia i do wartości każdej chwili – gdyż wszystko ocenia pod kątem wielkiej całości. O takim człowieku można powiedzieć: ,Wszystko jest wasze, wyście Chrystusowi, a Chrystus Boży” (1 Kor 3,22-23).

2. Jest to wychowanie najbardziej społeczne. – Bo naprzód każe ono dziecku dostrzec obok siebie inne dzieci Boże. Uczy ono uszanować człowieka, jego prawa, jego godność i wielkość. Uczy odnosić się do ludzi ze czcią i miłością; i to do wszystkich – nawet do nieprzyjaciół.
Bo wychowanie religijne wiąże dzieci i rodziców miłością nadprzyrodzoną w jedną wspólnotę rodzinną. Ta wspólnota jest szkołą wielu cnót społecznych, które dziecko wnosi do życia publicznego z rodziny katolickiej.

Bo nadto wychowanie religijne zespala wszystkich w wielkiej rodzinie katolickiej. Każdy katolik wie, że dziecko ludzi stało się przez chrzest dzieckiem Boga; że wobec tego wszyscy mamy jednego Ojca; że wobec tego jesteśmy sobie braćmi w Chrystusie; że w Nim mamy obowiązek sobie pomagać: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2). Że tak wspieramy się w drodze do Świętych Obcowania. Że od wspólnoty katolickiej w Kościele już tylko niewielki prowadzi krok do braterstwa międzynarodowego.

Widzimy więc, jak bardzo wychowanie w Kościele zbliża nas wszystkich do tej upragnionej wspólnoty całej ludzkości, o której tak wiele dziś się mówi. Jest to więc wychowanie najbardziej postępowe. – Ciągle bowiem wymaga od człowieka wysiłku i nigdy mu nie mówi: dość! Kościół nie przestaje wołać w każdej Mszy świętej: „Sursum corda.” A z każdej ambony nie przestaje przypominać Chrystusowego polecenia: „Zajedź na głębię” (Łk 5,4). Każdy też kapłan przypomina zadowolonym ze swoich osiągnięć: „Święci niechaj się jeszcze uświęcają” (Ap 22,11). Wszyscy też dobrze wiedzą, że największym wysiłkiem, najbardziej kształtującym jest praca duchowa; i że właśnie ludzie takiej pracy oddani w każdym narodzie przodują. Pisarze, artyści, poeci, rzeźbiarze nie tyle wydobywają z papieru, czernidła, farb i kamienia – ile z ducha swego. Dzieje kultury światowej dowiodły, że nie było wspanialszego okresu w dziejach sztuki nad ten, w którym artyści wierzyli w Boga.

3. WYCHOWAĆ MŁODE POKOLENIE W WIERNOŚCI CHRYSTUSOWI

To znaczy, przede wszystkim skierować naturalne skłonności dzieci i młodzieży do Ojca wszystkich ludzi; to znaczy, pomóc im odszukać w sobie najszlachetniejsze wartości, złożone w duszy przez Stwórcę; to znaczy, spojrzeć na otoczenie oczyma Ojca Przedwiecznego; to znaczy, umiłować świat i ludzi – po Bożemu; to znaczy, powiązać swoją duszę z łaską uświęcającą, to znaczy, rozwijać stale w sobie dary duchowe i nadprzyrodzone, otrzymane na chrzcie świętym; to znaczy, poznawać Ewangelię Chrystusową i wprowadzać ją w życie własne i bliźnich; to znaczy, współdziałać z Kościołem świętym w budowaniu Mistycznego Ciała Chrystusowego. Wielkie to dzieło należy zaczynać wcześnie, od lat niemowlęcych.

1. Już w duszy dziecięcej trzeba składać, przez chrzest święty, zaczątki łaski uświęcającej, jak ziarenko gorczyczne, bo z niej wyrasta drzewo życia Bożego. Nie należy odkładać chrztu świętego na lata późniejsze, bo można ich nie doczekać; może też młoda roślinka, pozbawiona źródła wody żywej, uschnąć. Łaska chrztu świętego wcześnie jednoczy dziecię z rodzicami ochrzczonymi i z całym Kościołem Bożym. Wcześnie też należy przyzwyczajać dziecię do modlitwy, do oznak czci Bożej. Trzeba je przyuczać, by naśladowało rodziców i klękało do paciorka. Trzeba je znaczyć często znakiem krzyża świętego. Trzeba wcześnie wpajać w pamięć dziecięcia Modlitwę Pańską i Zdrowaś Maryja. Trzeba też przyuczać je do śpiewu religijnego. Nie są to rzeczy niedostępne dla dzieci. Zresztą mogli to uczynić ci i owi, czemuż nie Ty? Czy twoje dziecko byłoby bardziej tępe? Od początku też należy prowadzić małe dzieci do świątyni i przyzwyczajać je do miejsca chwały Bożej.

2. Podrastająca dziatwa wymaga jeszcze większej czujności rodziców. Najważniejsze jest wpajanie w duszę dziecięcia wierności w modlitwie rannej i wieczornej; sumienności w uczeniu się prawd wiary świętej; chętne chodzenie do kościoła na nabożeństwa i na katechizację kościelną. Rodzice mają obowiązek zaznajomić się z Ewangelią świętą i często odczytywać dzieciom dostępniejsze urywki, zwłaszcza w niedziele i święta. Rodzice mają obowiązek poznać programy nauczania religii, czy w szkole, czy w świątyni, i śledzić za postępami dzieci w nauce. Rodzice mają obowiązek dobrze przygotować dzieci do Pierwszej Komunii Świętej, do sakramentu bierzmowania i czuwać nad tym, by odtąd przystępowanie do sakramentów świętych było stałym zwyczajem dziatwy.

3. A gdy młodzież wchodzi w okres trudny, wtedy rodzice muszą okazać się przyjaciółmi i sprzymierzeńcami w walce. Muszą pomóc młodzieży do uchronienia się od niejednego niebezpieczeństwa, ostrzec przed nim i życzliwie pouczyć o prawach życia i rozwoju ludzkiego. Mają obowiązek ukazać młodzieży prawa Boże, rządzące ludzkim życiem i działaniem.

4. Nie wypuszczą z opieki opuszczających dom rodzinny, czy dla nauki, czy dla pracy, czy dla służby wojskowej. I wtedy na drogę wręczą dziecku medalik-szkaplerz, różaniec święty, Nowy Testament, mszalik lub inną książkę do modlitwy. Utrzymają łączność z dziećmi, czy przez listy, czy przez odwiedziny. A zawsze pamiętać będą o tym, że są rodzicami i przyjaciółmi, a nie sędziami i prokuratorami.

5. Dziś szczególnie zdwoją czujność swoją, gdy młodzież narażona jest na niebezpieczeństwo bezbożnictwa i błędnych doktryn, gdy często nie może brać udziału w służbie Bożej. Dziś tak często rodzice muszą wyręczyć Kościół święty i wypełnić dane im przez Kościół posłannictwo apostolskie w sakramencie małżeństwa.

ZAKOŃCZENIE

Rodzice katoliccy! Odczytujcie sobie często słowa Ewangelii według świętego Mateusza. Chrystus przypomina uczniom, że nie masz w królestwie niebieskim większych – nad dzieci. „A kto by przyjął jedno dzieciątko takie w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). Wyście je przyjęli. Przyjęliście więc Chrystusa żyjącego w dzieciach waszych. – „A kto by zgorszył jednego z tych małych, którzy we Mnie wierzą, lepiej by mu było, by zawieszono kamień młyński u szyi jego i zatopiono go w głębokościach morskich” (Mt 18,6). I dodaje Mistrz łagodny: „Biada światu dla zgorszenia!” (Mt 18,7). Czyż nie bylibyście takimi gorszycielami, Wy – Rodzice katoliccy – gdyby dzieci wasze pozostały bez wiary, bez Boga, bez Kościoła? – „Patrzcie, abyście nie gardzili jednym z tych małych” (Mt 18,10).

Ponowimy więc wołanie, którego echa dochodzą nas dziś od stóp Jasnej Góry: „Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach naszych królowanie Syna Twego, Jezusa Chrystusa… Przyrzekamy bronić czci Imienia Bożego… Przyrzekamy wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii i miłości ku Tobie… Przyrzekamy strzec prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i ojczystych…

Królowo Polski – przyrzekamy”. Amen.

Komańcza, wrzesień 1956

***

OSTRZEGAMY I WZYWAMY

Jesteśmy już po dziesięciu wiekach naszej samodzielności narodowej i państwowej, nie licząc przerw i okresów niewoli. I jesteśmy po dziesięciu wiekach wolności, którą Chrystus nas wyzwolił: wolności dzieci Bożych w Kościele Chrystusowym. Ta wolność nigdy, nawet w czasach niewoli politycznej, nas nie opuszczała. Dzisiaj, gdy stoimy na progu tysiąclecia naszego państwa i Narodu, znowu przychodzimy do Ciebie, Matko i Królowo nasza, i prosimy o Twój głos. Wiemy, że odpowiesz nam dziś tak, jak ongiś w Kanie: „Cokolwiek Wam (Syn mój) każe, czyńcie!” (por. J 2,5).

1. OSTRZEGAMY !

W imię tego głosu, my biskupi i kapłani polscy, zwracamy się do Ciebie, młoda Polsko, zwracamy się do Ciebie, cała Polsko, i ostrzegamy przed wielkimi niebezpieczeństwami, które mogą grozić Twej młodej duszy i całej przyszłości Narodu. Ostrzegamy Cię naprzód przed demoralizacją, która przybrała dzisiaj postać seksuomanii; wydaje się wielu ludziom, że obecna młodzież polska, to pokolenie zajęte wyłącznie problemami ciała. Ludzie, którzy tak myślą, nie znają naszej młodzieży, nie wiedzą, że dała ona wiele dowodów swego bohaterstwa, i dziś jest do bohaterstwa gotowa.

Ostrzegamy Ciebie, Młodzieży, po drugie, przed zachwalanym dzisiaj tak zwanym indyferentyzmem, czyli zobojętnieniem na Boga, i przed tak zwanym laicyzmem, czyli zeświecczeniem naszego życia społecznego, rodzinnego, zawodowego i publicznego. Skutki zobojętnienia na sprawy Boże rzutują bardzo mocno we wszystkich kierunkach. Jest to zarazem zobojętnienie na życie publiczne, na zasady i obowiązki społeczne, na potrzeby swych braci. Jest to pozbawienie się wszelkiej siły i energii duchowej, poprzestawanie na małym, jak gdyby człowiek samym tylko chlebem mógł żyć i wyżyć. Ani człowiek, ani naród, nie są zdolni żyć samym chlebem, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych.
Ostrzegamy Ciebie, droga Młodzieży, po trzecie, przed bezbożnictwem zaprogramowanym, popieranym niekiedy nawet siłą publiczną i środkami, które mają charakter społeczny, należą do całego Narodu i nie mogą być używane przeciwko temu Narodowi. Nie wolno nikomu zapominać, że pomimo udręk, Polska jest nadal w dziewięćdziesięciu przeszło procentach katolicka. Przyznają to źródła zarówno polskie, nawet nieprzyjazne Kościołowi i religii, jak również narody zagraniczne.

Jeżeli tak jest, jeżeli jest to dziś siła Polski w obliczu narodów, to trzeba tę siłę uszanować i zachować. Ta siła jest przecież gwarantką jedności wewnętrznej, a jedność jest nam bardzo dziś potrzebna, i nieraz jeszcze w trudnych chwilach, przed którymi nikt nas nie zabezpieczy, przydać się może. Dlatego też propagowanie bezbożnictwa siłą i przemocą, uważamy nie tylko za niezgodne z duchem i z kulturą naszego Narodu, ale także z jego wolnością i bezpieczeństwem.

Owszem, rozumiemy, że nie brak ludzi, którzy mogą mieć swoje zatargi z Bogiem, ale to ich sprawa! Nie pozwolimy natomiast, aby przerzucali oni swoje zatargi z Bogiem na nasze sprawy, na życie naszych rodzin, Narodu i Kościoła; aby gwałtem narzucali nam swoje przekonania i nieszczęście swojej niewiary. Jesteśmy głęboko przekonani, że narusza to gwarantowane dzisiaj całej rodzinie ludzkiej prawa wolności sumienia i wyznania. Ludzkość w swoim rozwoju doszła już do tego okresu, w którym nie rozumie sensu walki antyreligijnej oraz programowanego i narzucanego siłą bezbożnictwa. Kultura narodów podniosła się dzisiaj bardzo wysoko; prawo obywateli do miłowania Boga zabezpiecza się nie tylko w konstytucjach narodów, ale i w układach międzynarodowych.

Wreszcie ostrzegamy Cię, Młodzieży, przed klęską nietrzeźwości i rozrzutności, które dzisiaj są bardzo groźne, zwłaszcza gdy młodzież nasza, dzięki nauce i rozwojowi społecznemu, szybko dochodzi do samodzielności ekonomicznej. Niech tej samodzielności nie używa na zło, szczególnie na zniszczenie swego ciała przez nietrzeźwość. Niech używa jej na lepsze zorganizowanie swego życia, na pogłębienie wiedzy i poprawienie warunków bytu domowego. Pamiętajcie, że rodzina silna, to jest wzmocniony i silny naród!
To są nasze ostrzeżenia, które od Tronu Pani Jasnogórskiej rzucamy dziś Tobie w serca, Młodzieży polska, gdy stoisz na przełomie Tysiąclecia.

2. WZYWAMY MŁODZIEŻ!…

Ostrzegając, wzywamy Ciebie, Młodzieży, abyś nadal, jak twoi ojcowie i praojcowie przez Tysiąclecie, dochowała wierności Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi świętemu.

Wzywamy Ciebie do zdobywania cnót społeczno-chrześcijańskich, od których zależy współżycie w spokoju naszej rodziny narodowej.
Wzywamy Ciebie do wszechstronnego wychowywania się w zdrowiu fizycznym i duchowym. Pamiętajcie, Najmilsi, że macie obowiązki zarówno wobec waszych ciał, które są darem Ojca Niebieskiego, jak wobec waszych dusz. Trzeba równomiernie, harmonijnie i wszechstronnie wychować naszą młodzież do przyszłego życia w zdrowiu na ciele i na duszy.

Wzywamy Ciebie, Młodzieży polska, do wierności ziemi ojczystej, w myśl starego polecenia zapisanego jeszcze w Księdze Rodzaju: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Tak Bóg urządził rodzinę ludzką na globie ziemskim, że każdej rodzinie narodowej wyznaczył własne miejsce. Nasze miejsce dziejowe jest tutaj w naszej ziemi ojczystej, której broniliśmy duchem i mieczem. Stąd też musimy nadal utrzymać się w ziemi, która jest nam dana. Po wielu przeżyciach i klęskach przyszedł czas na Ciebie, droga Młodzieży, byś związała się sercem z ziemią ojczystą i zagonem ojczystym; byś ukochała ziemię, na której pracujesz; byś miała za nią poczucie odpowiedzialności wobec Boga i przyszłych pokoleń, w obecnym rozwoju społecznym, gospodarczym, fizycznym ziemi, z której bierzesz chleb, po której chodzisz i na której się zbawisz. A więc – wierność ziemi ojczystej! A więc – czyńcie sobie ziemię poddaną!

Wzywamy Cię, Młodzieży do głębokiej czci dla pracy ludzkiej i jej owoców. Wiecie, jak błogosławioną jest praca człowieka na tej ziemi. Wszak człowiek jest współpracownikiem Bożym! Coraz bardziej, na szczęście, rozumiemy doniosłe znaczenie pracy i widzimy, jak narody pracowite przodują w rozwoju rodzin ludzkich, a narody leniwe i opieszałe pozostają ciągle w zacofaniu i niedorozwoju społecznym. Przyszedł czas, abyśmy zrozumieli, że my – dzieci Boże – za przykładem naszego Ojca, stwarzającego światy, musimy czyniąc sobie ziemię poddaną, utrzymać się w wielkiej czci dla pracy ludzkiej i jej owoców.

Aby zaś była ona owocna, potrzeba Wam, Najmilsi, w waszej pracy zawodowej, do której wchodzicie w coraz większym procencie, nie tylko zdolności i przygotowania zawodowego, ale pewnych wartości moralnych i duchowych. Potrzeba Wam moralności i etyki zawodowej, która jest niezbędnym warunkiem powodzenia i owoców pomyślności powszechnej.

Wzywamy Ciebie, droga Młodzieży, do głębokiego poszanowania ogniska domowego. Życie wzięłaś z rodziny chrześcijańskiej i po Bogu, najwięcej zawdzięczasz ojcu i matce, chociaż byliby najbardziej nieudolni. Znakomita większość z Was, powołana będzie przez Ojca wszelkiego życia, również do przekazania życia pokoleniom, które po nas i po Was przyjdą. Cnoty społeczne, domowe i ojczyste, wychowywane są w dobrze zorganizowanej rodzinie.

Wzywamy Was wreszcie do wielkiej wrażliwości na przemiany społeczne, które zachodzą. Są one konieczne, niezbędne, bo na tym świecie życie doprowadza do tego, że wszystko idzie naprzód. Nie możemy zatrzymać się na pewnym ustalonym etapie rozwoju społecznego. Wszystko musi się jakoś odmieniać na lepsze. Ale musicie czuwać nad wiernością Bogu, wiedząc, że jest ona warunkiem odmiany na lepsze. Znacie programy (słyszycie i czytacie o nich) społecznej i gospodarczej przemiany. Pamiętajcie, będzie ona wtedy skuteczna i błogosławiona, gdy będzie podjęta w Imię Boże i przeprowadzona w zgodzie z Bogiem. Wasi ojcowie mówili: „Bez Boga, ani do proga”. A Mądrość Objawiona mówi: „Jeżeli Pan nie zbuduje domu, daremnie się trudzą, którzy go budują” (por. Ps 127,1). Dlatego też, ktokolwiek podejmie przemiany, przebudowę społeczną, nie może niszczyć naszego życia od fundamentów. A fundamentem jest Bóg, jako „Kamień węgielny wszelkiego budowania”. Wszelkie programy, o tyle będą skuteczne, błogosławione i możliwe do urzeczywistnienia, o ile będą w zgodzie z prawem Bożym. Jeżeli nie docenią Boga w swej pracy, nie tylko nie przyniosą nam błogosławieństwa i pokoju, ale przyczynią się do nowego zawodu.
Niestety, chociaż istnieje wiele słusznych, szlachetnych poczynań i dobrych intencji, ile rzutuje na nie niekiedy podjęta i tak boleśnie prowadzona wojna religijna. Ona to sprawia, że budzi się w nas nieufność, nawet do wielu szlachetnych i rozumnych poczynań. Gdyby ona ustała, gdyby nie było wielkiej i nasilonej nienawiści, prawdopodobnie nawet to, co jest trudne i bolesne, dałoby się łatwiej urzeczywistnić, łączyłoby się bowiem z zaufaniem. Ale nie masz zaufania tam, gdzie stwierdza się nienawiść i niechęć do Boga. Dlatego też, Najmilsi, skuteczność wszelkich poczynań, chociażby doniosłych, zależy od wierności Bogu, od powiązania pracy z moralnością Chrystusową, od prymatu Boga w naszej pracy i trudzie nad przebudową życia.

To są nasze ostrzeżenia i wezwania.

Jasna Góra, 26 sierpnia 1962

« powrót…
facebook youtube twitter